Powered By Blogger

czwartek, 29 grudnia 2016

Pinta, polec, majsło, szmojlec, Kazik to jes padajlec

Witojcie ponojwńje pikńje i gorunco.
Kazik dzisiej mje w kujchni zamknuł na cajły dźjonek!
Chliba ze szmojlcem śje mu zachćjało, bo pjerogi i bułki ze śnjadańja to za mało!
Pjerun sakramenckji ino by zarł, a robjeć ńje ma komu!
Dojbrze, że momy wjelkje gojspodarstwo z cało maso zwjerzuntków, to choćjaż mjensa momy pod dojstatkjem na te jego fanaberije!
Jakem ten szmojlec rychtowoła, tom se tak ło śpiwoła: "Pinta, polec, majsło, szmojlec, Kazik to jes padajlec". 
Szmojlec mje wyjszed pikńjutki, smajczńjutki, bo bojczku w ńjim cało majsa (dużo wincy ńjiż słojńjiny), a i jabujszko żem doła i majerjanecku cało mase.
Cza se trojśku sadła nabroć przy źjimje, co by człowjeka wjater ńje zdmuchoł!
A i łogórecki żem doła, com je latym rychtowoła z recejptu łod naszy Sołtysowy szacownej!
Akuratńje Sylwestriej za 2 dźjonki, to se szmojlcu zamrojże i bydźje dla gośćjów mojich!





czwartek, 8 grudnia 2016

Śchabicek z szinkjowara

Witojcie Kumy szacowne!
Powim Wam dzisiej prowde staro jak świot: prawdziwo kobita samiuśka robi szynkje, ma mynża jidjote, ni mo w co śje łubroć i ma najmundrzejsze dźjeci na calutkim śwjecie!
I jo to syćko akuratnie mom!
Łodwiedził mje wczorej Świnty Mikułej i mje szinkowjara przynies!
Tera to bedje profesjunalna gospodjini!
Samiutka se urychtuje schabjiczku na kanapjeczki i śje byde mogła chwaljić po cały wjoseczce, że mom luksjusowo stuprocecjentowo szineczke i wjem, co jem!
Cza jo ino zamarinować na 48 godzinów, a późni jo parzyć 3 godzinecki i po 12 godźjenach od parzenia możno już jo żryć!
Na świnta w tym rocku byde mjoła pyszniutkie mjęsiwecko!
Luksjusy jak wtedjy, co mje Wuja Henrycek z Hameryki łodwiedził w '84!






wtorek, 8 listopada 2016

Góro krokietowo

Tera cza być modnym!
No to żem urychtowała "Górę krokietowo".
Stary se zażyczył jutro na łobiod krokietów z kapucho i minsem, to żem mu powiedzioło- jak nasmażysz naleśniorów stary ramolu, to bedo!
I tak stoł ten kutos przy kuchence i chcioł się pochwolić, jaki łon to nie jest fifa-rafa, jak te całe masterszefy z tefałenów, no i jak zaczął te naleśniory przewracać, to chyba ze śtyry się do sufietu przykleiły. Kretyn jeden zasrany! Będzie jutro malowoł, ino łeb mu będzie oddawoł! A ledwo miesiunc minął, jakem malowoło kuchnie na wizytę Łojca Ridżika! Pierdutnełam tego mojego starego idiotę patelnio w ten jego pusty kaczan i żem sama dokończyła smażyć. 
Jak taki cwaniak z niego, to gówno będzie jutro żarł i wszystko zaniese Ksiundzowi proboszczowi. A co?!

poniedziałek, 7 listopada 2016

Jaglane bounty

Jako że dzisioj nam sie wreszcie krowa łocieliła (a bidulka dwa dni parła), to sie na wieczór zapowiedzioł na kawkię Szanowny Ksiundz Proboszcz ze swojo konkubino, co by nam mućke z cielokiem pobłogosławić.
Do sklepu u nas na wsi daleko, takem musiała sama co urychtować na gościnę.
Patrzę po szafkach- mom kaszę jęczmienno, jakoś czykulada tyż jest, mliko swojskie mamy, to narychtuje naprędce banti, jakiem jadła ze Starym w Ciechocinku na wczasach w eskluziwnej restauracji.
Łostatnio w Radio Maryja u Wielebnego łojca Rydzyka gościła jakaś Chodakowa i godoła baba, że tera to cza być fit i robiła podobny dieser, ale łona to dawała jaglankę.
Pewnie tyż była w '68 w Ciechocinku i tera się chwoli poznanym dieserkiem!

Tutej macie recepture:

Bierzecie szklonke jaszy (jaglany, jęczmienny, gryczany- jako tam macie), do niej 2 szklonki mlika i 2 szklonki wody, cza gotować dwajścia minutek, aż bydzie bardzo miekkie, potem do tego cza dać 6 łyżek cukru (miastowi to jakiś ksylitol dajo, ale jo prosta baba i nie znom takich cudów), daje sie 200 gramów kokosów, potym to sie blenduje, a no i cza czykulade. Czykulade się roztopio i potem wartwa kaszy, warstwa czykulady i kasza i czykulada. A potem do lodówecki, co by piknie zastygło i można jeść! Lepsiejszego to żeście nie jedli!



środa, 2 listopada 2016

Syrop cytrynowo-imbirowy na zimę

Musze jo Wam sie pochwolić!
łostatnio żeśmy sprzedali kawał pola takiemu jednemu miastowymu, co mioł tak łobcisłe portki, żem sie boło, że mu jajca zara sie zgnieto. No i naszo pierdorodna wryszcie mogła jechoć na wczasy za piniundze z ziemii!
Wymyśliła se jakoś Tajliandie (ki czort wie, dzie to?)
A że to córusia tatusia, to stary jej łopłacił wycieczkie ul jinklusif.
No i wróciła dzisiej i mie jakiego jimbiru przywiezła.
Pytom sie jo na kiego pierona mie to, a ta godo, że libiedo łojcu sie podniesie, mie reumatiezm już nie bydzie dokuczoł tak strasznie, no i że na griepe to dobre.
No to żem poszpyrała w jinternietach (łostatnio Ksiundz ufundował jinterniety dla cały wioski!) i znolozłam przepisa. Wzieła żem to łobrała i pokrajała wraz z cietrieną w plastry i żem załoła w słoikach wodą z cukierem.
Córusia mie to zapastierizowała przez 15 mienet i odłożyła, by ochudło.
Niby to dobre bydzie na zime, Młodo godo że podobno lypsze do herbaty łod bimbru.
No ale jak co może być lepsze od bimbru naszy Sołtysowy?
Może chocioż rzeczywiści staremu po tym kuśka dygnie, bo teroz to on jak młynorz- leży na worku i sie bawi sznurkim, a ja swoje potrzyby przecie mom!